Majorka dla imprezowiczów

Bajeczne plaże

Majorka była niegdyś spokojną, leniwą wyspą odwiedzaną przez szukających wytchnienia biznesmenów, artystów szukających weny oraz zamożnych hiszpańskich staruszków. Nagły rozkwit popularności tej wyspy nastąpił w połowie XX wieku, ale prawdziwy boom przeżyła po tym, gdy została tłem popularnego teledysku do piosenki „Club tropicana” zespołu Wham! Tysiące młodych Brytyjczyków, Francuzów i Niemców oglądających MTV zobaczyło, że Majorka, to nic innego jak bajeczne plaże, opaleni, rozbawieni ludzie, imprezy na basenie i kolorowe drinki. A kiedy frontman zespołu George Michael wyśpiewywał, że koktajle w klubie tropikalna są darmowe, a żeby zostać członkiem klubu wystarczy uśmiechnięta twarz, młodzi europejczycy uwierzyli, że Majorka jest na wyciągnięcie ich ręki, a raczej na wyciągnięcie karty kredytowej ich rodziców. Majorka szybko stała się celem imprezowych wypraw, młodzieżowych wakacji, wieczorów kawalerskich i innych wycieczek, których główną atrakcją był wypoczynek w szalonym stylu clubu tropicana. Popyt pobudził podaż i plaże oraz miasteczka Majorki zapełniły się prostymi, brzydkimi, ale niezbyt drogimi hotelami, które oprócz noclegów zapewniały gościom basen, muzykę i suto zaopatrzony bar. Jak grzyby po deszczu wyrastały na Majorce restauracje, puby, klubu, dyskoteki, a plaże wypełniały się hałaśliwym i żądnym wrażeniem tłumem podekscytowanych turystów. Na szczęście dla charakteru i naturalnego bogactwa wyspy, ekspansja imprezowiczów zatrzymała się na jej południowym brzegu. Jeśli więc macie ochotę na balangi do rana, nie przeszkadza wam gwar, tłum oraz, co tu dużo ukrywać, towarzystwo pijanych, hałaśliwych imprezowiczów, południe Majorki to dla was idealny kierunek wyprawy. Gdyby jednak ten niekończący się maraton zabawy i koktajli zmęczył was nieco, pamiętajcie, że Majorka to również spokojne, dziewicze plaże i ciche hoteliki nad brzegiem morza, w których możecie nabierać sił na kolejne wakacyjne podboje.

Majorka na wakacje